Zapraszamy serdecznie do udziału w zabawie literackiej. Wystarczy dopisać zakończenie do prezentowanej historii i nadesłać na adres biblioteki filia9@mbp.olsztyn.pl. Najciekawsze zakończenie zostanie zaprezentowane na blogu biblioteki.
Zabawa potrwa do 16 listopada.
Zapraszamy.
Tajemnica
roweru
Bo tak
smakuje życie, na chwilę być na szczycie….
Który to
już raz puszczają tę piosenkę w radiu? Tak to już jednak jest,
że kiedy jedzie się prawie cały dzień samochodem, to trzeba
słuchać co „podają”. No – niby można zmieniać stacje, ale
czasami myślę, że wszędzie jest to samo. Co tam! Oboje z Karolem
lubimy Enej i dlatego mogę tego i każdego innego kawałka słuchać
na okrągło.
Za oknami
coraz więcej drzew. Gdzieniegdzie widać wyglądające między nimi
jeziora. Gdybym nawet teraz wstała po długim śnie, to i tak
zgadłabym: jesteśmy na Mazurach! A to znaczy, że do domku coraz
bliżej.
-
Zatrzymaj się na chwilkę. Najlepiej w lesie. Muszę nogi
wyprostować.
- Robi
się – krótko odpowiedział Karol i wkrótce już skręcaliśmy do
całkiem przyjemnego lasu. Był dosyć czysty. Chyba nawet przed
chwilką ktoś tu robił porządki. Siedzę w bajkach na co dzień i
pomyślałam od razu, że zrobiły to krasnoludki, o których
czytałam dzieciom. Ale to pewnie był jeden, duży krasnolud, no –
może dwa . I to na etacie nadleśnictwa, a zatem nie robił tego z
dobrej woli i za darmo /jak to robią krasnoludki!/, ale po to, by
utrzymać rodzinę. Może nawet w tej chwili sobie pomyślał:
Dobrze, że ludzie śmiecą. Przynajmniej mam robotę.
Tak
smakuje życie….
Postawiliśmy
samochód w miejscu, gdzie zaczynał się pas przeciwpożarowy. W
drugą stronę biegła natomiast urocza, leśna droga. Dokąd? Nie
wiem, ale chyba moglibyśmy iść nią aż do końca. Oboje lubimy te
klimaty: zieleń, śpiew ptaków i ten zapach! Ach!
Tak
smakuje życie! Czasami….
Nogi same
nas niosły, choć zdawaliśmy sobie sprawę, że daleko odejść
nie powinniśmy. Trzeba wracać do domu.
Wzięłam
Karola za rękę. Tak na wypadek, gdyby pojawił się jakiś dzik.
Sarenki też bym się pewnie wystraszyła.
Dookoła
rosły dostojne sosny. Las był dość przejrzysty. Tylko
gdzieniegdzie spomiędzy drzew wyglądały mniejsze lub większe
krzaczory. Ale ja tak lubię! Piękno i tajemnica w jednym.
Tak
pamiętam z dzieciństwa…
Nagle,
tuż przy drodze zobaczyliśmy rower. Był schowany nieco w krzakach,
ale nie oparty o drzewo tylko rzucony na ziemię. Jakby w pośpiechu.
Rozejrzeliśmy
się dookoła, ale nikogo nie było. Karol ma ostatnio „fazę” na
rowery, podszedł więc zobaczyć, jaka to marka.
Niczego
nie dotykając obejrzał rower z kilku stron.
-To chyba
ja mam lepszy. Nie opłaca się nam go dźwigać do Olsztyna -
zażartował.
Nagle
jego uwagę przykuła tylna rama .
- Tu jest
krew! A może komuś coś się stało? Chyba trzeba się rozejrzeć.
- To się
rozglądaj – powiedziałam – Ja chcę do domu. Wracajmy. Lekko
pociągnęłam Karola za rękę.
Ale w tym
momencie mój odważny mąż zobaczył coś jeszcze. Obok roweru
rozpoczynała się wydeptana ścieżka. Wyglądało to tak, jakby
ktoś ciągnął coś dużego i zostawiał taki właśnie ślad
swojego wysiłku.
„Coś”
i „ktoś”… Wystarczy by się bać! Mój bohater też się
przestraszył.
- Wracamy
– powiedział i ruszyliśmy do samochodu.
Kiedy
drzwi były już zamknięte i pasy zapięte , w lesie pojawił się
ktoś jeszcze. Z drugiej strony samochodu, pomiędzy drzewami
ujrzeliśmy wysokiego mężczyznę. Miał około pięćdziesięciu
lat, zarost chyba trzydniowy i brak dwóch jedynek /to tak na
wszelki wypadek sobie zapamiętałam/.
Przeszedł
obok nas, zdjął czapkę i… uśmiechnął się!
Karol
uchylił szybę i krótko zapytał:
-Czy
wszystko w porządku?
Pan
Uśmiechnięty radośnie odpowiedział:
- Tak.
Ciężko było, ale się udało.
A my
zobaczyliśmy, że braków w uzębieniu ma znacznie więcej. Za to
radości mu nie brakuje. Tylko dlaczego on tak się cieszy?
Czyżby
dlatego, że tak smakuje życie.
Następnego
dnia w lokalnej gazecie przeczytaliśmy rzecz następującą.
Otóż
c.d. opowiadania:
w pobliskim lesie (tam gdzie wczoraj byliśmy) leśniczy spacerując z psem znalazł ludzkie ucho.Ilość krwi na miejscu i inne ślady wskazywały ,że ktoś tu zginął.Rzecznik prasowy policji podaje,że może to być kolejna ofiara kanibala grasującego od lata w okolicy.
Ten typ z lasu pokrzyżował nam wczoraj szyki-starannie opracowany plan wziął w łeb.Bałam się,co będzie jeśli zapamiętał rejestrację samochodu i pojawi się na progu.
Nieszczęścia chodzą parami.Usłyszałam dzwonek do dzwi.Wzięłam nóż z szafki ,schowałam za plecami i poszłam otworzyć ...
Tak,jak przypuszczałam pan Uśmiechnięty stał z gazetą w ręku.
-Wiem ,że to wy.Chcę się przyłączyć.
-Karol ! -zawołałam-mięso przyjechało.Wciągnęłam gościa do domu i zaprosiłam na obiad.Choć zamrażarka była pełna,to taka okazja nie trafia się często.
Nazajutrz policja podała,że na śmietniku znaleziono ludzką szczękę z brakującymi zębami.Czyżby kolejna ofiara kanibala ?
No tak,przypomniałam sobie,to te dwie brakujące jedynki.Przytuliłam Karola.W piekarniku piekła się szynka w pomarańczach.I wiedzałam,że właśnie tak smakuje życie.
Ten typ z lasu pokrzyżował nam wczoraj szyki-starannie opracowany plan wziął w łeb.Bałam się,co będzie jeśli zapamiętał rejestrację samochodu i pojawi się na progu.
Nieszczęścia chodzą parami.Usłyszałam dzwonek do dzwi.Wzięłam nóż z szafki ,schowałam za plecami i poszłam otworzyć ...
Tak,jak przypuszczałam pan Uśmiechnięty stał z gazetą w ręku.
-Wiem ,że to wy.Chcę się przyłączyć.
-Karol ! -zawołałam-mięso przyjechało.Wciągnęłam gościa do domu i zaprosiłam na obiad.Choć zamrażarka była pełna,to taka okazja nie trafia się często.
Nazajutrz policja podała,że na śmietniku znaleziono ludzką szczękę z brakującymi zębami.Czyżby kolejna ofiara kanibala ?
No tak,przypomniałam sobie,to te dwie brakujące jedynki.Przytuliłam Karola.W piekarniku piekła się szynka w pomarańczach.I wiedzałam,że właśnie tak smakuje życie.
Mariusz W.
w pobliskim lesie (tam gdzie wczoraj byliśmy) leśniczy spacerując z psem znalazł ludzkie ucho.Ilość krwi na miejscu i inne ślady wskazywały ,że ktoś tu zginął.Rzecznik prasowy policji podaje,że może to być kolejna ofiara kanibala grasującego od lata w okolicy.
OdpowiedzUsuńTen typ z lasu pokrzyżował nam wczoraj szyki-starannie opracowany plan wziął w łeb.Bałam się,co będzie jeśli zapamiętał rejestrację samochodu i pojawi się na progu.
Nieszczęścia chodzą parami.Usłyszałam dzwonek do dzwi.Wzięłam nóż z szafki ,schowałam za plecami i poszłam otworzyć ...
Tak,jak przypuszczałam pan Uśmiechnięty stał z gazetą w ręku.
-Wiem ,że to wy.Chcę się przyłączyć.
-Karol ! -zawołałam-mięso przyjechało.Wciągnęłam gościa do domu i zaprosiłam na obiad.Choć zamrażarka była pełna,to taka okazja nie trafia się często.
Nazajutrz policja podała,że na śmietniku znaleziono ludzką szczękę z brakującymi zębami.Czyżby kolejna ofiara kanibala ?
No tak,przypomniałam sobie,to te dwie brakujące jedynki.Przytuliłam Karola.W piekarniku piekła się szynka w pomarańczach.I wiedzałam,że właśnie tak smakuje życie.