Boże Narodzenie na Warmii zmieniało się na przestrzeni lat wielokrotnie.
Niewykluczone, że najatrakcyjniejsze obrzędy i zwyczaje to te najstarsze.
Kiedy o nich czytamy - to trochę z tęsknotą za ówczesnym kolorytem i wyjątkowością regionu.
Ale od początku…
Boże Narodzenie na Wamii nazywano Godami albo Godnymi Świętami. Zaś Wigilję – Ziliją.
To właśnie w Ziliję do gospodarzy przychodzili kolędnicy, wtedy zwani sługami szemla.
Ubrani w zgrzebne, białe koszule, przepasane powrozami nosili brodate maski a w ręku dzierżyli baty.
Sam Szemel „jechał” na kiju z głową konia wystruganą w drewnie.
W kącie warmińskiej chaty stał… snop zboża, który miał zapewnić urodzaj w następnym roku.
Nie było też opłatka i dwunastu potraw. Nie przestrzegano postu… A nader wyjątkową potrawą tego czasu była gęś smażona lub z czarnina.
Dnia następnego, już na obiad podawano potrawę z grochu.
Groch tu… groch tam… Miał również zapewnić dobrobyt w zbliżającym się roku. A dodatkowo - chronił przed liszajem, wrzodami i opuchlizną. Groch otrzymywały też zwierzęta: kury, gęsi i świnie. Te ostatnie miały się dzięki temu ustrzec ospy.
Dla zwierząt wypiekano też małe figurki zwierząt: koniki dla koni, owce dla owiec, kurki dla kur….
Także drzewa owocowe miały swoje „drzewka” i „jabłonie”.
A ludzie? O sobie też nie zapominali. Małe chlebki, gwiazdy, gwiazdeczki czy kringle /placki w kształcie wieńca/ gościły na stołach, ale były też przybijane na drzwi, wrzucane do studni, zawieszane na belkach…. Pierwszego dnia Świąt mieszkańcy Warmii wybierali się do kościoła na godzinę piątą.
A dzień ten poświęcali na bycie z najbliższą rodziną. Czas mijał na odpoczynku, jedzeniu, pojednaniu z Bogiem i przemyśleniami nad dalszym życiem.
Swoich krewnych odwiedzano drugiego dnia Świąt, a wieczór tego dnia zwano szczodrym albowiem służba składała gospodarzom życzenia otrzymując w zamian poczęstunek, a nawet prezenty.
Pierwszy dzień Bożego Narodzenia to też pierwszy dzień tzw dwunastek. Trwały one aż do Trzech Króli i obowiązywało wówczas wiele zakazów: nie wolno było piec, młócić, wyplatać koszy, prac bielizny. Nie można było niczym kręcić, aby… nie sprowadzić plagi myszy.
Taka to była magia.
A odrobinę tej magii ujrzycie w pracach uczniów SOSW im Kornela Makuszyńskiego.
Dane nam było uczestniczyć w pracach jury w organizowanym w Ośrodku konkursie.
Dziękujemy!
Wystarczy pobyć z Wami chwilkę i od razu człowiek staje się lepszy….
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz