Zabawa na farmie

poniedziałek, 24 września 2018

Warmińska Familiada Czytelnicza


Zwieńczeniem spotkań wakacyjnych w naszej bibliotece od lat jest Familiada Czytelnicza. Tym razem jej tematem przewodnim był folklor warmiński . Nie zabrakło atrakcji dla całych rodzin. Obok wesołych zabaw zaproponowałyśmy bowiem naszym gościom udział w warsztatach tanecznych z instruktorką z Zespołu Pieśni i Tańca „Warmia” oraz pokazy garncarstwa przygotowane przez panią Monikę i panią Alicję z Towarzystwa Naukowego Pruthenia. Wszyscy mali uczestnicy mieli zatem okazję poznać taneczne kroki pofajdoka czy samemu zrobić glinianą babę pruską.
Najważniejszym punktem spotkania było jednak ogłoszenie wyników wakacyjnego konkursu literacko-plastycznego. Polegał on na stworzeniu własnej legendy lub baśni inspirowanej miejscem lub obiektem z naszego regionu i przedstawienie jej w dowolnej formie plastycznej. Zwyciężyła opowieść „Fontanna Marzeń”, ale wszystkie prace nam się bardzo podobały. Gratulujemy i dziękujemy wszystkim za wspólną zabawę.


„Fontanna Marzeń”
Nie za górami, nie za lasami ani za siedmioma morzami, ale tu – niedaleko – na pięknej ziemi warmińskiej zdarzenie to miało miejsce.
                Gdzieś w Olsztynie, tuż przy Łynie mała stara chatka stała. W chacie tej prócz wróbli i jaskółek pięcioosobowa rodzina jakich niewiele dokoła mieszkała. Matka z ojcem trzy córeczki mieli. Każda z nich inna była, ale każda bardzo dobra i miła. Nic dziwnego, bo rodzice ich to szlachetni i wrażliwi na naturę ludzie byli, więc w takim duchu swoje dzieci wychowywali.
Pierwsza, jasna blondyneczka, zawsze pomocna i bardzo silna rodzicom w gospodarstwie pomagała. A to przy noszeniu wody z rzeki, a to przy wypasie krów, a nawet w razie potrzeby drewek do pieca narąbała.
Druga z sióstr o włosach ciemnych jak jesienne kasztany wyróżniała się bystrością i odwagą. Gdy nastawał wieczór i ciemno dokoła się robiło, to ona przynosiła wodę z Łyny, to ona zapędzała krowy z pastwiska do obory i to ona drewek przynieść do paleniska się nie bała.
Trzecia, najmłodsza z sióstr, rudowłosa była, ale Mizerotką nazywana – gołębie serce miała, ale pracy nie doświadczała. Ani przy noszeniu wody, ani przy wypasie krów, ani nawet przy noszeniu drewek na opał, nie wspominając o ich rąbaniu. Wątła była to dziewuszka, malutka i słabiutka bardzo. Jednak siostry nie śmiały się z niej i z niej nie kpiły. Bardzo Mizerotkę kochały i we wszystkich ciężkich pracach wyręczały.
W letnie dni o świcie dziewczęta dzień zaczynały od zabawy i tańca boso po rosie przy porannych trelach ptaków. Siostry kochały bowiem przyrodę, a nade wszystko ten poranny śpiew ptaków. Wydawałoby się, że wszystkie one wiodą szczęśliwe i beztroskie dzieciństwo, jednak było coś, co męczyło Mizerotkę. A mianowicie chciała ona być taka silna i taka odważna jak jej rodzeństwo. Marzyła o tym bezustannie, by móc pomóc swoim rodzicom w gospodarstwie, a siostrom wreszcie odwdzięczyć się za te wszystkie prace, którymi ją wyręczały. Mizerotka nieraz z tego powodu smutna chodziła, nad brzegiem rzeki siadała i do Łyny swoje łzy wylewała.
Któregoś dnia, kiedy rodzice i siostry w gospodarstwie ciężko pracowały, najmłodsza z nich nad brzegiem olsztyńskiej rzeki nad swoją niedolą i wątłą naturą się rozczulała.
Nagle, kiedy gorzkie łzy spływały jej po policzkach i strumykiem kapały na brzeg, Mizerotka zauważyła, że łzy jej w drogocenne perełki się zamieniły. Nie ucieszyła się jednak z tego dziewczynka i cisnęła te „błyszczące kamyki” w nurt rzeki Łyny. Nie minęła chwila, jak dziewczyna poczuła odwagę ogromną, jej serce jakby chciało z radości z piersi wyskoczyć, a ręce i nogi dziwną siłą się napełniły.
Wieść o tym zdarzeniu niosła się przez długie lata po warmińskiej ziemi, a w miejscu, w którym dziewczynki tańczyły przy ptasich śpiewach, a nieopodal Mizerotka do Łyny swoje łzy wylewała, powstała fontanna, która do dziś tryska wodą z Łyny i wzór ówczesnej olsztyńskiej rodziny – pięć tańczących ptaków – przedstawia.
A kto drogocenny klejnot lub pieniążka tam wrzuci, temu jak Mizerotce – marzenie się spełni.




czwartek, 20 września 2018

niedziela, 16 września 2018

Wakacyjna Akademia Warmiaka


Wydawać by się mogło, że współczesne opowieści o Basi, Franklinie czy Tupciu Chrupciu odsunęły w kąt dawne legendy i baśnie warmińskie. Nic bardziej mylnego! Psotne topniki, wesołe kłobuki, groźny Smętek czy władczy Król Jezior nadal czarują swoim urokiem. Mogłyśmy się o tym przekonać podczas tegorocznych zajęć wakacyjnych, bowiem tym razem Akademia Warmiaka zagościła w naszej bibliotece. Zainspirowane opowieściami z naszego regionu przygotowałyśmy dzieciom wiele atrakcji i zabaw związanych z folklorem warmińskim. Nie zabrakło również ciekawych spotkań ze wspaniałymi gośćmi. Z panią florystką zatem „przeniosłyśmy się” na warmińskie łąki i stworzyłyśmy „żywe” bukiety, z sokolnikami zaś próbowałyśmy zgłębić naturę sowy Tosi oraz jastrzębia Harrisa.
Dziedzictwo kulturowe Warmii jest tak bogate, że wierzymy, że jeszcze nie raz będzie nas ono inspirowało.